Brak produktów
Realizuj zamówienie
Czym się zajmujemy? (opis sklepu) »
Jak do nas trafić (mapa dojazdu) »
Ostatnio na blogu
Niedzielne wykopki okazały się dla mnie dość pechowe bo nie znalazłem nawet jednego PRL-a. Jako, że jestem początkującym „kopaczem” bardziej mnie to zmotywowało niż zniechęciło. Już tego samego dnia podczas powrotu do domu podgadywałem o jakiś popołudniowy wypad w tygodniu. Wstępnie umówiliśmy się na wtorek i ten dzień właśnie okazał się być szczęśliwym. Zawsze jak na coś czekamy to dłuży się nam niemiłosiernie i tak też było tym razem. Nie mogąc wytrzymać już w pracy zwolniłem się 20 minut wcześniej aby tylko szybko się przebrać, zabrać łopatę i żółtego „kija” zwanego kanarkiem. Dojechaliśmy do naszego punktu docelowego. Najpierw szybki rekonesans w lesie. Komary i wysoka trawa szybko nas zniechęciły więc pojechaliśmy na pole. Na poletku trawa po łydki ale trzeba szukać! Wyznaję zasadę, że aby coś fajnego wykopać trzeba zebrać co najmniej 100 kapsli od butelek. Oczywiście zbierałem je z wielką „namiętnością”. Zmęczony już machaniem w wysokiej trawie p
oszedłem w miejsce gdzie leżały sprasowane bele słomy. Właśnie wtedy dokładnie w samym środku wygniecionej trawy wykrywacz pokazał dobry metal. Dwa kopnięcia szpadlem, na kolana i garściami przebieram ziemię. W ostatniej garści pokazało się coś małego i mocno obklejonego żółtym piaskiem. Pierwsza moja myśl, że to nędzny guzik.
Ale pocierając przedmiot dostrzegłem piękny napis IF/HZS/PŌ.
Od razu mi się lepiej zrobiło i nagle przestał mi przeszkadzać mocny, zimny wiatr. Znam ten skrót, który oznacza Johann Friedrich/Herzog Zu Stettin/Pommern czyli tłumacząc na język polski Jan Fryderyk książę Szczecina i Pomorza. Trafiłem ładnego, mocno wybitego szerfa Jana Fryderyka! Szerfy tego księcia są najbardziej popularne więc chciałem aby chociaż rok był mniej spotykany i jak na życzenie trafił mi się 1587. ( Kopicki 4370, Hildish 20) No to zaraz telefon do mojego kompana, że szerfa znalazłem. W słuchawce jak zwykle usłyszałem: „kłamiesz na pewno, żartujesz nie wierzę Ci”. Po chwili już chwaliłem się pięknym szerfiskiem z uśmiechem od ucha do ucha! I znów usłyszałem wypominania: „a idź Ty! Nie kopie z Tobą!” Oczywiście wszystko w koło ładnie obszukałem ale już nic tam nie było… Po pół godzinie zmieniliśmy miejscówkę na ładny lasek lecz trawa znów mocno nam przeszkadzała a nad nami chmury robiły się coraz ciemniejsze. Szybka decyzja kolegi, że kończymy dziś bo „nie idzie” troszkę mnie rozbawiła, oczywiście w miłym tego słowa znaczeniu. Po przejechaniu paru kilometrów mocno się rozpadało więc uciekliśmy z wykopków w najodpowiedniejszym czasie.
I mam następną monetę, która pewnie z czterysta lat czekała tam na mnie, teraz trafi do mojego słoiczka z oliwą. J
Erwin R.